Blogger żyje i ma się dobrze. Nie ma tylko za bardzo o czym pisać, zwłaszcza po ostatnim temacie, przy którym wszystko wydaje się głupie i bez znaczenia. Skoro jednak już chyba nie mogę napisać nic bardziej "odjechanego", więc napiszę o snach.
Dlaczego akurat o snach? Dlatego, że ostatnio miałem dość specyficzny sen. Właściwie to pewnie większość snów jest specyficzna, moich na pewno, zwłaszcza, że sporo z nich pamiętam więc mogę porównywać. Ten jednak był inny, wydawał się bardziej realny. W większości moich snów jestem nie tyle "świadomy" co zdystansowany, stąd nawet duchy i monstra nie straszą mnie i nie wzbudzają (po za pewnymi wyjątkami). Ten sen był jednak jak żywy, to był kolejny dzień z mojego życia tu na Ziemi, konkretnie na ul. Marszałkowskiej, róg Świętokrzyska. Znalazłem nawet 10zł, co ostatnio parokrotnie przytrafiło mi się w rzeczywistości. Była noc, wracałem z klubu. W sumie dość często tamtędy chadzam. Gdy chciałem przejść po pasach, od strony McDonald'a, ktoś mnie zaczepił - chłopak, chyba w moim wieku - i powiedział, że chce mi coś pokazać. Co dziwne - nie byliśmy tam sami - z mojej lewej strony, ze dwa metry za mną stały dwie osoby. Ja tylko tamtędy przechodziłem. W tym momencie z czarnej plastikowej reklamówki, którą trzymał w rękach wyciągnął pistolet i strzelił, bez zastanowienia, bez wahania. Szok. Zszokował mnie własny sen. Byłem pewien, że to jawa zaś moją pierwszą myślą było: "a więc to już koniec?". Dostałem w prawy bok, chwytając się za to miejsce zdziwiłem się, że w sumie czuję je, ale nie czuję bólu. Jedyne co byłem wstanie z siebie wydusić to głupie "dlaczego?". W tym momencie nie mogę odnowić w sobie uczucia, które mi wtedy towarzyszyło, lecz rankiem tego dnia czułem je w pełni - dlaczego ktoś odebrał mi możliwość istnienia?
Podsumowanie? Nie napisałem tego by wyciągać wnioski na temat życia, sensu. Napisałem to dla tego, że dziwi mnie fakt, iż pewne bardzo rzadkie doświadczenie zdobyłem przez sen. Pewnego dnia zapewne to silne uczucie frustracji znowu się we mnie wzbudzi.
czwartek, 17 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Może przeżyłeś ostatnio coś takiego stresującego, przykrego i stąd ten sen, psychika musiała mieć swój wybuch w formie takiego snu byś w realu mógł funkcjonować dobrze. Może ktoś chciał Ciebie ustrzec przed czymś lub kimś. Może czasami za dużo myślisz o życiu i śmierci, i przekłada się to na sen.
Pewnie tych "może" jest więcej. Nigdy nie interpretuję snów bo są zbyt pokręcone, żeby miały coś wspólnego z rzeczywistością.
Fajnie, że Blogger żyje i ma się dobrze. Hmm...jak się porusza trudne do zrozumienia tematy to pewnie później trudno pisać, za bardzo się rozważa czy jest tekst odpowiedni to wstawienia. Ale nie pisze bloga i nie czytam blogów więc nie mogę wiele powiedzieć.
Po prostu pisz co Ci w duszy gra, niekoniecznie muszą to być tematy, które od razu będą miały głębokie znaczenie i będzie toczyć się wielostronicowa dyskusja. Chyba, że bardzo Ci zależy na utrzymaniu odpowiedniej tematyki na tym blogu i nie chcesz właśnie pisać o mniejszych sprawach, mniej ważnych itp.
Tak czy inaczej dobrze się czyta to co piszesz. Fajny masz język, chyba gdzieś w komentarzach już o tym wspomniałam. Ale wydaje mi się, że nawet jakbyś napisał o czymś mniej poważnym, to i tak miało to by sens:-)
Dziękuję za miły komentarz :).
Co do samego snu, to szczerze powiedziawszy nie wiążę z nim żadnego metafizycznego przesłania ;). Jest to po prostu ciekawe doświadczenie.
Prześlij komentarz