Akcja przeciwko wymuszaniu zakupu systemu Windows

Uwolnij Laptopa

poniedziałek, 29 października 2007

Głową w mur na umór...

Czytając o agnostycyzmie, sufizmie, czy wypełniając enneagram widzę, że tylu już było na świecie ludzi, którzy szukali zrozumienia, którzy chcieli pojąć świat przed swoją śmiercią... Być może więc staram się przebić głową mur, który zniósł bez szwanku tysiące, jeśli nie miliony uderzeń ludzi mądrzejszych ode mnie...

Czy każdy musi być w czymś dobry?

Wydaje mi się, że większość ludzi w trakcie swojego życia szuka dla siebie pewnej "niszy", czegoś, co im dobrze wychodzi, czegoś, z czego mogą być zadowoleni, dumni. Gdy już coś takiego znajdą - zaczynają się z tym utożsamiać, budować swoje ja na tej "podstawie": jestem lekarzem, inżynierem, filozofem, muzykiem, sportowcem, kibicem, humanistą, i można by tak wymieniać bez liku. Ci bardziej leniwi natomiast przyjmują zazwyczaj za bazę etykietki "ogólne", typu "facet", "kobitka", 'twardziel", "loozak", "pozytywna romantyczka", "ojciec", "matka", itp. Oczywiście wymieniłem tutaj tylko niewielką część z ogromu "specjalności".

Tymczasem jedynie kwestią czasu jest, kiedy każdy z nas umrze i kiedy świat o nim zapomni... Może więc to co jest ważne w życiu to nie to, czy jest się w czymś dobrym, ale to, jak się żyje? Może nie liczy się to, co się osiągnęło, ale jak się do tego doszło? Może nie liczy się to, kim się jest z zawodu, z zainteresowań, z obowiązku, lecz po prostu kim się jest?

Może życie jest niczym gra komputerowa: można ją przejść na kodach lub grać i grać by opanować ją do perfekcji i zyskać uznanie innych... Można też po prostu grać i czerpać z tego przyjemność bez nerwów, stresu, rywalizacji...

piątek, 12 października 2007

Pieniądze - reprezentacja energii?

A gdyby tak założyć, że pieniądze to tylko reprezentacja energii, oraz, że każdy dąży do posiadania jak największej "ilości" energii?
Wtedy im więcej posiadałbyś pieniędzy, tym więcej miałbyś energii, a więc tym mniej musiałbyś wkładać własnej energii w życie (praca, obowiązki, itp.). Pracowaliby za Ciebie inni w zamian za część posiadanej przez Ciebie energii.
Wszystko dobrze, ale jeśli rynek jest układem zamkniętym, to oznaczało by to, że ktoś musi stracić energię, byś Ty mógł ją zyskać, oraz, że zachodzą straty energii podczas tej wymiany. To z kolei oznaczało by nieuchronny kryzys ekonomiczny w skutek wyczerpania się energii...
Może więc rynek jest układem do którego stale dostarczana jest energia? I tak produkty rolne są zasilane energią słoneczną - pobierają energię z zewnątrz układu, natomiast kopaliny posiadają w sobie energię skumulowaną tam przez procesy chemiczne zachodzące w gwiazdach i planetach.
Wszystko łączy się w logiczną całość, zaś człowiek wydaje się być tylko jednym z ogromnej ilości procesów zachodzących we Wszechświecie; kolejnym procesem przetwarzającym energię. Tylko w takim razie jak się mają do energii nasze uczucia, świadomość, itp?

Materia, energia i... informacja?

Wyobraź sobie, że kupiłeś sobie właśnie grę komputerową. Trzymasz w rękach płytę i myślisz sobie: "to jest moja gra". Instalujesz grę na komputerze, i możesz już zagłębić się w nowy, inny świat - świat gry. Wyobraź sobie jednak, że Twój egzemplarz gry jest już ostatnim na świecie, że nikt już nie ma jej ani na płycie, ani na twardym dysku. Następnie - o zgrozo! - Twój komputer się zapala, co niszczy Twój dysk twardy oraz płytę w napędzie... Teraz można sobie postawić pytanie: co się stało z grą? Zniknęła...? Spalił się dysk twardy i płyta, ale czy gra się spaliła?
Wydaje mi się, że gra się nie spaliła, nie zniknęła - jej nigdy fizycznie nie było. Fizycznie istniały tylko nośniki, na których została zapisana, zaś energetycznie - tylko jej oddziaływanie na nasz świat (obraz na ekranie, dźwięk w głośnikach...).
Gra sama w sobie jest informacją, czymś niefizycznym i nieenergetycznym. Jest ideą, a mimo to istnieje i może oddziaływać na nasz świat.

Może i my jako świadomość jesteśmy informacją, która za pomocą naszych ciał oddziałuje na ten świat? Ktoś mógłby nazwać to duszą.