Akcja przeciwko wymuszaniu zakupu systemu Windows

Uwolnij Laptopa

wtorek, 6 listopada 2007

Szukam sensu

Nie potrafię zaakceptować skończoności, nie mogę znieść przemijania, nie rozumiem życia, i boję się śmierci. I chociaż wiele dni zostało mi jeszcze na tym padole, nie chcę żyć tylko po to, by ze mnie powstał następny człowiek, może jak ja przeklęty. Gdy ogarniam całość, widzę cykl istnienia, gnębi mnie żałość marnotrawienia, smutku, zniszczenia. Gnębi mnie brak sensu błędnego koła tego istnienia. Nie chcę być trybem w wielkiej maszynie, chcę rozumieć, dokąd życie płynie, chcę widzieć sens w moich działaniach, sens ponadczasowy, nieskończony. Nie mogę zaakceptować skończoności istnienia. Choć jestem młody, widzę już starość i wiem, że to już tylko kwestia czasu - odwrotu nie ma.


Nie rozumiem życia,
boję się śmierci,
nie chcę przeminąć,
by żyć bez sensu.

Chcę wiedzieć dokąd życie płynie,
chcę zobaczyć źródło,
i poczuć strumień.

Gdy widzę całość,
błędnego życia koła,
budzi się we mnie okropne uczucie,
brak sensu o sens woła.

Dlaczego mam żyć,
by rodzić i tworzyć,
skoro nie mnie przyjdzie owce zbierać?

Jak Ktoś mógł stworzyć świadomość,
i zamknąć ją w klatce niezrozumienia?
Chyba nic okrutniejszego na świecie nie ma.

Uczucie zamknięcia w nieskończoności,
strach przed ciemnością,
i nadzieja,
Że to ma sens, że to ma jednak jakiś sens.

I wiem, że forma jest dziurawa jak ser szwajcarski, lecz treść płynie z serca - nie moja wina, że mózg nie potrafi jej ładnie oprawić w ramki.

9 komentarzy:

ula pisze...

SENS ZYCIA JEST W Bogu w jego SYNU naszym zbawicielu ,modl sie wlasnymi slowami aby BOG DAL SIE TOBIE POZNAC.CZYTAJ EWANGELIE I ZAPROS JEZYSA DO TWEGO SERCA A GO POPZNASZ .ULA

ula pisze...

PRZEPRASZAM ZE NAPISAM Z BLEDAMI ALE JESTEM PO OPERACJI ONKOLOGICZNEJ I MAM ZAMIESZANIE W GLOWIE.Oddaj zycie JEZUSOWI ChRYSTUSOWI,jak bedziesz zainteresowany daj mi znac
.

ula pisze...

drobert kasprowiczla ciebie dedykuje na wrzucie janusz bigda Ojca dom oraz Robert KASPROWICZ Panie uslysz me wolanie

Anonimowy Anonimowy pisze...

Leszek Kołakowski powiedział, że w życiu nie należy szukać sensu, a jeśli ktoś go szuka, sam jest sobie winien.

Anonimowy Anonimowy pisze...

Google wypluły mi ten wpis blogowy i pewnie to nie jest ważne, że sie tu dopiszę, nie wiem nawet, czy nadal blog jest prowadzony, bo oprucz tego jednego wpisu narazie jeszcze dalej nie zajrzałam, ale chciałam tak na swieżo napsiać coś.

Mam własnie taki płaczliwy okres, tak bardzo chciałabym, zeby było coś więcej niż tracenie czasu, by wytrwać rozwój, produkcje i starzenie się, by czas oczekiwania smierci to nie był właśnie taki czas, a bylo dążenie przez życie do nieskończoności. Boję się, ze tak naprawdę nic takiego nie ma.
Nie chciałabym, by było tak, że żyjemy tylko by przedłużyć gatunek - to byłoby takie przykre..


Wiem też, że to co zrobie z własnym zyciem, zalezy jedynie ode mnie. Tylko ja mam wpływ na to, by w coś uwierzyć. Szkoda, że nic nie jest jednoznaczne i oczywiste.

Anonimowy Anonimowy pisze...

Wszystko, co czynisz, czyn w zgodzie z wlasnym soba przede wszystkim. Rodzina, Bog, przyjaciele... umieraja, zdradzaja, zapominaja, przemijaja... ale na siebie mozesz zawsze liczyc. Pieniadze, uroda, mlodosc, powazanie to pojecia i byty wzgledne i drugoplanowe.
Zyj i Badz w zgodzie ze soba...

Anonimowy Anonimowy pisze...

przychodzą te chwile, gdy zadajemy to pytanie, czasem wywołane traumatycznym przeżyciem, czasem zupełnie znienacka.
pewnie niejeden mędrzec próbował sobie odpowiedzieć i oświecić ludzkość, niestety bez widocznego skutku.
czy warto zadawać pytania na które nie ma odpowiedzi? albo jest ich wiele, spójnych i mniej spójnych.
czy takie pytanie zadaje sobie we wszechświecie inna poza człowiekiem istota?
Myślę, że jakimś sensem jest to, że wszyscy jesteśmy złączeni podobieństwami, nawet tym, że tak bardzo chcemy się wyróżniać.
Zadaj sobie drogi/droga rozmówczyni po drugiej stronie łącza pytanie - czy by było inaczej gdyby mnie nigdy nie było? Czy świat by istniał? I tak i nie (subiektywnie skoro nieistniejemy to nie istnieje nic, zaś obiektywnie to co nieistnieje zaświadcza istnienie czegoś).
Wiemy, że jego odczuwanie jest możliwe przez świadomość = życie lub inna forma. Sens nie tkwi chyba w jednostce. Jest ona ważna, ale tylko jako element całości. Sama, czymże jest? Czy to, że właśnie w tej chwili kończy życie kilka osób, a kilka istnień rozpoczyna ma większe znaczenie. Już słyszę to oburzenie, ale tak naprawdę jest Sens jest czymś nieosiagalnym dla naszych umysłów. Tylko instynktownie czujemy że JEST. A co to w ogóle ten SENS? To poukładanie, wytłumaczenie, przyczynowość, antyteza chaosu?

Dyskusja może być jałowa lub inspirująca. Ważne by nie była kapielą we własnej pysze, by nie była gadaniem dla wykazania elokwencji, wiedzy i całej tej nowomowy wszystkowiedzącego pokolenia google'a.
Może te słowa są najgłupszymi jakie tutaj napisano, ale musiałem to zrobić, by się przejrzeć.

Anonimowy Anonimowy pisze...

" W mojej młodości lubiłem odwiedzać
Doktorów i świętych, ważyć argumenty
O tym, o tamtym, i zawsze wychodzić
przez te same dźwierza, któremi przyszło mi przychodzić ".
/ Omar Chajjam /

Anonimowy Anonimowy pisze...

http://pocozyjesz.blox.pl/html