Akcja przeciwko wymuszaniu zakupu systemu Windows

Uwolnij Laptopa

sobota, 24 stycznia 2009

Matrix na zamówienie

Zakładając, że każda świadoma istota oddziałująca na swoje otoczenie (np. poprzez ruch) ma ku temu jakąś motywację (w przypadku człowieka to np. głód), to jeśliby cywilizacja złożona z takich istot osiągnęła wystarczający poziom rozwoju, zapewne możliwe stałoby się spełnienie potrzeb owych istot bez żadnego wysiłku z ich strony. W przypadku człowieka mógłby to być stan absolutnego szczęścia i spełnienia powodowany np. odpowiednio uplasowanymi elektrodami w mózgu; zaś wokół człowieka krzątałyby się roboty.
Pytanie, czy były już w kosmosie cywilizacje, które osiągnęły taki stan i czy grozi on ludzkości?

czwartek, 22 stycznia 2009

Miałem większe zmartwienia

Zastanawiam się, czy Obama doprowadzi USA do ponownego rozkwitu czy do upadku, dręczy mnie czy Europa przeciwstawi się wreszcie zakusom Rosji na Ukrainę, myślę nad przyszłością ludzkości, która zdaje sposobić się do wojny (wzrost napięcia, konflikty na Kaukazie i Bliskim Wschodzie, broń atomowa w rękach Iranu i Korei Południowej).
Tak było od dawna. Może dlatego w pewnym momencie przestałem oglądać wiadomości, przestałem orientować się, co się dzieje na świecie? Z tym, że w międzyczasie zacząłem zastanawiać się nad jeszcze odleglejszymi sprawami, nad życiem po śmierci, nad sensem. Wyniki w tej odległej domenie także nie napawały optymizmem, w każdym razie nie z punktu widzenia w miarę normalnego człowieka.
Czasem mówię sobie, że widziałem niebo i piekło (w postaci niesamowicie silnych uczuć szczęścia i strachu). Może dlatego mniej już przejmuję się "dniem dzisiejszym"?

A praca inżynierska czeka ;)

środa, 21 stycznia 2009

Nie mam już jasności umysłu

A może nigdy nie miałem? Przypomniałem sobie, jak dawno, dawno temu (w 4 lub 5 klasie podstawówki) "czytałem" podręcznik do gramatyki z j. polskiego. Czytałem myśląc o czym innym, po prostu nie byłem w stanie "objąć umysłem" tego, co ów tekst miał przekazać. Tak samo było na lekcjach matematyki w liceum, podobnie jest i teraz. Wniosek z tego taki, że nie straciłem pełnej jasności umysłu, po prostu nigdy jej nie miałem (albo tylko chwilami). Z drugiej strony już tyle lat studiów za mną (lekko nie było), więc może coś jest na rzeczy, może spadł mi ów poziom jasności umysłu ze względu na przemęczenie?
Myśląc o tym wydaje mi się, że "kondycja" umysłowa jest jak kondycja fizyczna - może być lepsza lub gorsza (u mnie aktualnie jest gorsza, ale mniejsza o to ;). Mam tu też na myśli, że tak jak w przypadku sportu aby poprawić swoją kondycję trzeba się pomęczyć, trzeba "popchnąć" swoją granicę, swój limit trochę dalej, tak i aby zwiększyć swój "potencjał umysłowy" trzeba przejść przez swego rodzaju fizyczny ból występujący przy koncentracji nad zadaniem, które aktualnie przerasta nasze możliwości.